Historie, które możesz tu przeczytać działy się przeszło sto lat temu. Niestety życie olbrzymów nie trwa na tyle długo, by Lucjan mógł być tu dzisiaj z nami. Jego odejście było dla nas trudną chwilą. W każdej z nas pękło coś, co było tak mocno związane z naszym twórcą. Nie potrafimy tego lepiej nazwać. Na szczęście nie zostałyśmy zupełnie same, lecz brak Lucjana był czymś, w co tak trudno było uwierzyć. Mijały miesiące, lata, później dziesięciolecia, niemal widziałyśmy jak za oknem zmienia się świat. Kolejno odchodziły olbrzymy których znałyśmy. Pewnego dnia odkryłyśmy to dziwne miejsce, nienamacalny świat, w którym właśnie czytasz to wszystko. Początkowo myślałyśmy, że może to tutaj trafił Lucjan, że nadal żyje, lecz trochę w innej postaci. Wiele lat straciłyśmy na poszukiwania jakiegokolwiek śladu naszego ojca, choćby małej fotografii, krótkiej notki. Pustka, tak jakby nigdy nie istniał. Niejako, przy okazji poszukiwań odkryłyśmy coś innego, co nas niezwykle zaciekawiło. Nieskończoną niemal liczbę innych olbrzymów, nawet z odległych światów, które znałyśmy tylko z opowieści Lucjana, z książek które często nam czytał. Zapragnęłyśmy wtedy dwóch bardzo ważnych dla nas rzeczy. Po pierwsze i najważniejsze aby opowiedzieć tutaj o życiu Lucjana i naszym, które było niemal nierozerwalne. Może wtedy pamięć o nim nie zniknie tak zupełnie, może kogoś zainspiruje albo zaciekawi. Drugim powodem jest coś, co zauważyłyśmy w czasie po Lucjanie, gdy byłyśmy same przez dłuższą chwilę. Bez bliskości olbrzyma, jego wyobraźni, ciepła, skłonności do dziwnych uczuć i zachowań, stajemy się ponownie tym, czym byłyśmy na samym początku. Kawałkami olchowego drewna.